Forum Socjolog.pl Strona Główna Socjolog.pl
psychologia,socjologia,psychologia społeczna,antropologia,politologia,zachowania w organizacji
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mieć wolny czas czy spędzać wolny czas.....

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Socjolog.pl Strona Główna -> styl życia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
student



Dołączył: 08 Gru 2005
Posty: 6

PostWysłany: Wto Sty 31, 2006 6:49 pm    Temat postu: Mieć wolny czas czy spędzać wolny czas..... Odpowiedz z cytatem

...PRL – owskie obrazki z “Rejsu” Marka Piwowskiego.

Czas.... Dla dokonań socjologicznego uwarunkowania stylu życia czas jako jednostka mierzalna jest istotna wtedy gdy warunkuje działania człowieka. Mamy czas biologiczny charakteryzujący odruchy bezwarunkowe człowieka. Człowiek sam w sobie nie ma bezpośredniego wpływu na upływ czasu. Zawsze gdzieś byliśmy, jesteśmy albo będziemy. Płynie pomimo, wbrew lub za zgodą naszej woli. Jest też czas psychologiczny. Jest wyznacznikiem naszej świadomości.
Można też na czas spojrzeć z innej perspektywy. Jest czas obowiązkowych zajęć i czas wolny. To ile mamy i jak spędzamy wolny czas oraz jaki jest nasz stosunek do niego jest elementem determinującym przynależność klasową w społeczeństwie. Owa struktura czasowych zasobów zmieniła się na przestrzeni paru dekad ostatniego stulecia. Dziś wyznacznikiem wyższego statusu społecznego i zasobności portfela jest chroniczny brak czasu a tym samym czasu wolnego. Wg Elżbiety Tarkowskiej: dziś “(...) być zajętym jest oznaką wysokiej pozycji, (...) pracoholizm stał się modą, może nawet i nieraz formą ostentacyjnej konsumpcji. Tego rodzaju głębokie zróżnicowanie tempa życia jest w społeczeństwie polskim zjawiskiem stosunkowo nowym, pochodną okresu transformacji”1. W przeciwieństwie do okresu PRL-u, gdzie wolny czas przysługiwał bardziej uprzywilejowanym klasom społecznym, jak to także zauważyła Tarkowska: “(...) W przeciwieństwie do uniformizującego i homogenizującego pod tym względem oddziaływania systemu realnego socjalizmu.(...) rozmiary czasu wolnego były jednym ze wskaźników stopy życiowej i pozycji społecznej: zasoby czasu do swobodnej dyspozycji były tym większe, im wyższe miejsce się zajmowało w hierarchii społecznej. Wyższemu poziomowi wykształcenia czy wyższym kategoriom dochodów towarzyszyły większe zasoby czasu wolnego.” Wolny czas jako wyznacznik poziomu wykształcenia, wyższej klasy społecznej oraz zawartości portfela był determinantem wielu czynników warunkujących styl życia oraz horyzonty myślowe ówczesnego społeczeństwa. Władza narzucała społeczeństwu jak ma wyglądać wypoczynek polskiego społeczeństwa w tamtym okresie. Jednak w ramach narzuconego scenariusza byli tacy, którzy potrafili znaleźć jakiś wybór dla własnych pomysłów o ile nie były całkowicie sprzeczne z ideologią powszechnie uznawanych norm. W filmie “Rejs” reż. Marka Piwowskiego można właśnie znaleźć przykłady różnych zachowań i stylów życia ze względu na różne podejścia do spędzania wolnego czasu. Statek z “Rejsu” jest iluzorycznie namalowanym obrazem społeczeństwa polskiego okresu Gomułki i Gierka.

Wzajemne powiązania i oddziaływania pasażerów okrętu są miniaturą przedstawiającą relacje międzyludzkie i międzyklasowe w społeczeństwie przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Wspólne wyrażanie się w grupie i realizowanie społecznie przyjętego ładu, regulaminu okrętowego jest metaforą postaw społecznych osobników ówcześnie żyjących i mocno zakorzenionych w realiach tamtych lat.
Okres PRL -owski charakteryzował się jak już wspomniałam narzucaniem społeczeństwu norm obyczajowych szczególnie akceptowalnych przez władze i egzekwowaniem ich realizacji nad czym czuwały jednostki społecznie przystosowane do takowej roli. Byli m. in. strażnicy dobrej woli – rejsowski kaowiec ( Stanisław Tym), osobnicy, którzy wsiedli na statek bez uprawnień – gapowicze ( Stanisław Tym i Jerzy Dobrowolski), wieczni społecznicy z przymusu lub zapaleńcy – jury konkursu i komitet organizacyjny wieczorku poświęconego kapitanowi, obowiązkowi chętni do udziału w życiu rejsowym, kulturalnym i oświatowym, pasażerowie statku, a wśród nich tacy, którym wszystko jedno – wyznawcy tzn. “olewactwa” np. Inż. Mamoń, oraz kapitan czyli ten który dowodzi.
Odpoczynek w PRL wiązał się z biernym spędzaniem czasu np. niedzielne wyjazdy na zieloną trawkę czy wczasy pod gruszą. Każdy przejaw aktywności był niemile widziany chyba, że był robiony z myślą i na chwałę ukochanej władzy. Indywidualizm był społecznie nie akceptowany. Jednostki wykazujące jakiekolwiek zainteresowania w niepożądanym kierunku były systematycznie wyrzucane poza margines dobrze przyjętych obyczajów lub tłamszone i neutralizowane. Obyczajem tamtych lat było dobrze się bawić wspólnie spędzając czas na ogólnie akceptowanych zajęciach kulturalnie przydatnych ustrojowi i instytucjom państwowym np. pochody pierwszomajowe, obchody święta 22 Lipca, które było dniem wolnym od pracy. Uroczystości te miały z góry narzucony przez władze scenariusz i nie mogło być mowy o żadnych odstępstwach od narzuconych ustaleń. Społeczeństwo musiało uczestniczyć w tego typu rytuałach. O ile ten rodzaj aktywności był jedynym jaki władza tolerował to każdy inny rodzaj spędzania wolnego czasu nie mógł się wiązać z bezpośrednią inicjatywą jednostek tylko był wspólnym czynem zbiorowym. Bierny odpoczynek to forma, która dominowała w czasie wolnym. Był to przejaw dobrych obyczajów, obycia towarzyskiego i dobrego przystosowania się do ówczesnych realiów socjalistycznego konformizmu. Mieszanie się klas społecznych było normą obyczajową. Nic w tym nie normalnego że prosty robotnik czy prosty chłop ze wsi znalazł się na wczasach obcując z profesorami z uniwersytetu. Wszystkie omówione niżej przykłady można przełożyć na ogół naszego społeczeństwa ówczesnych lat.
Gapowicz ( w filmie w liczbie dwóch granych przez: Jerzego Dobrowolskiego i Stanisława Tyma) - cwaniak potrafiący wkręcić się wszędzie i wszędzie znajdzie swoje miejsce. Kombinator, który zawsze znajdzie sposób na to aby osiągnąć zamierzony cel. Lawirant między tym co niedozwolone a nie zakazane. Zawsze znajdzie sposób aby na wpół legalnie przeprowadzić swoje zamysły. Jednostki reprezentujące ten typ człowieka powszechnie spotykane w każdej klasie społecznej charakteryzowały się dwoistością natury moralnej i dobrze wykształconym zmysłem samozachowawczym. Posiadały niezwykle wykształcone instynkty samozachowawcze. Ich zmysł orientacji w tym gdzie i kogo wolno i trzeba oszukać co do czego nagiąć a gdzie postąpić zgodnie z przykazanym prawem pozwalały odnaleźć swoją osobę na tle tamtejszych układów i układzików. Inteligentny, pomysłowy zawsze wie, którą drogę obrać aby nie zbłądzić i wyjść na swoje.
Jednym z gapowiczów jest Stanisław Tym wzięty przez marynarza za kaowca, którego oczekiwano na statku. Funkcja kaowca była jedną z czołowych na wszelkiego rodzaju wczasach, wycieczkach czy tzn. zajęciach świetlicowych. Z założenia kierownik kulturalno- oświatowy miał robić tylko to co mogło pomóc w zintegrowaniu grupy, której jednostki miały się osobiście zaangażować w organizacje życia kulturalnego dla swoich towarzyszy. Jego zadaniem miało być “czuwanie nad prawidłowością procesu relaksacji klasy robotniczej w aspekcie odnowy psychofizycznej w celu późniejszej dalszej wytężonej pracy dla dobra socjalistycznej ojczyzny”2. Polegało to na wdrażaniu w tymczasowe współżycie wczasowiczów ideologię obrzędów komunistycznych związanych z pobytem na urlopie i propagować wspólny wypoczynek i wspólne działanie.
Miał zapobiegać wszelkim przejawom jakiegokolwiek zaangażowania pojedynczych jednostek (kolega gapowicz, który staje w czasie rejsu w opozycji do kaowca dopuszczając się nawet czynu parodiowania swego kolegi) i ich indywidualnym pomysłom, które nie sprzyjały wspólnocie wczasowej. Zintegrowanie obcych ludzi dopiero co zebranych w jednym miejscu w zorganizowaną społeczność było jedną z metod kontrolowania wolnego czasu społeczeństwa.
W ramach takiej kontroli mieściła się: kontrola zarówno finansowa ( narzucano wczasy pod gruszą: choć nie każdego było na to stać, ale każdy miał “obowiązek” z nich skorzystać), jak i kontrola, tego co społeczeństwo myśli. Osoba kaowca była nieświadomym narzędziem w rękach władzy używanym do przeprowadzania takiej właśnie kontroli. Człowiek sprawujący taką funkcję kontrolował grupę narzucając im sposób spędzania urlopu – wypoczynku i hamował każdy indywidualizm, nie zważając na protesty o ile takowe następowały.
Kaowiec skupiał w sobie dwa typy ludzi: społecznika i przywódcy. Zadaniem społecznika było przekonywanie współuczestników jakim pożytkiem będzie wspólne działania na rzeczy sprawy, przywódca – kontrolował wspólne działania grupy której przewodził. Kreowana przez Stanisława Tyma w “Rejsie” postać jest dobrym przykładem takiego kaowca. Człowiek nie bardzo wykształcony, ale pozujący na obytego, małomówny skupiający się raczej na wypowiedziach współuczestników wycieczki, wykonujący swoje czynności z pełnym zaangażowaniem. Swoim zachowaniem i siłą “niemej” perswazji potrafi zjednać i przekonać nawet najbardziej **********link szkodliwy dla Twojego komputera ************************************ do udziału w różnych zajęciach przez niego narzuconych. Choć nie którzy uczestnicy myśl, że pomysły są ich własnymi tak na prawdę to pan Kazimierz – kaowiec pociągał za sobą w działaniu innych, czasami także wierząc w słuszność swoich działań. Wciągał w swoją grę pozorów współuczestnictwa w rejsowych zajęciach kulturalnych wszystkich zainteresowanych i niezainteresowanych. Jego podejście “kolegi – przyjaciela” powoduje że zjednuje sobie przychylność większości, a tę nieliczną garstkę swoich przeciwników stara się kontrolować poprzez swoich zauszników. Permanentna inwigilacja i donosicielstwo jest bowiem zjawiskiem powszechnym w tamtych czasach. Obelga wypisana na ścianie w damskiej toalecie na jego temat jest pretekstem do szpiegowania współrejsowiczów i późniejszej ewentualnej kary. Karą ma być np. wykluczenie osobnika z czynnego uczestnictwa w pracach Rady rejsu co też czynią w stosunku do inż. Mamonia. Kara zresztą nie wiadomo czy zasłużona, posłużono się bowiem pretekstem nadmiernego picia piwa, a tak na prawdę donosiciel – poeta zauważył inż. Mamonia wychodzącego z damskiej toalety co rzuciło cień podejrzeń. Obraźliwy napis szkalujący kaowca zasługiwał przecież na sankcje wobec winowajcy. Jak już wyżej wspominałam kary zresztą nie tylko należały się za obrażanie pana kierownika kulturalno- oświatowego. Pomimo nagminnego spożywania alkoholu w ilościach często przekraczających normę ogólnie przyjętym zwyczajem należało karać za spożywanie alkoholu w godzinach “szczególnie niedozwolonych”; pito przed pracą, w pracy i po pracy. Dlatego też choć w filmie ten rodzaj kary stanowił tylko pretekst, inż. Mamoń został usunięty z kolektywu organizacyjnego za spożywanie piwa w nieodpowiednim czasie. I choć owy trunek popijają wszyscy nawet w czasie obrad rad, a jest on również jednym z elementów kryterium doboru swoich współtowarzyszy doli, to kara dosięga tylko prowodyra za to, że przyczynia się do podniesienia stanu nietrzeźwości swoich pobratymców. Dla władzy potrzebny był zawsze kozioł ofiarny, a inż. Mamoń nadawał się idealnie.
Grupą najsilniej reprezentowaną na naszym “Trans-Atlantyku” jest tak zwana inteligencja. W czasach PRL była grupą, która ściśle powiązana była z wyższymi sferami władzy lub nauki (choć znaczenie tych ostatnich umniejszano ze względu, że nie ceniono zbyt wysoko ludzi szczycących się wyższym wykształceniem co powodowało krytyczne spojrzenie na panujący ustrój). Władza dawała poczucie przynależności do ludzi uprzywilejowanych, nauka stwarzała poczucie przynależności do ludzi lepszych, ale w interpretacji klasy rządzącej “gorszych jakościowo”. Każda z tych podgrup miała swój świat, swoje normy, obyczaje i słabostki. Inteligencja - ta “prawdziwa” szczyciła się posiadanym wykształceniem zdobytym dzięki własnej pracy, choć nie bez trudności, niebanalnymi zdolnościami nabytymi w ciągu przeżywanych lat oraz odpowiednio ustawionymi priorytetami moralnymi i etycznymi. Przedstawiciele tej warstwy znali swoją wartość chociaż ukrywali często wiele swoich umiejętności aby nie wyróżniać się zbytnio z tłumu i nie narażać socjalistycznemu rządowi.
Przedstawicielem tej grupy inteligenckiej wśród rejsowiczów jest Profesor (Roman Suszko - tytuł profesora na wydziale filozofii UW) czy rejsowy filozof (z tytułem doktora polonistyki). Wypowiedź profesora: “Ale jaką metodą wybierzemy metodę głosowania?” (wypowiedziana po tyradzie na temat metod głosowania na zebraniach) świadczy o niebywałej bystrości umysłu i krytycznym spojrzeniu na rzeczywistość w jakiej się wtedy żyło i władzę. Skąpy w wypowiedziach i mało wylewny w uzewnętrznianiu swojej pokaźnej wiedzy jest typowym przedstawiciel swojej grupy.
Rejsowy filozof ( Andrzej Długosz) – intelektualista, który zawsze wie gdzie i co można powiedzieć ale często także wygłasza monologi moralizatorskie. Indywidualista w każdy calu. Lubi swoje wykłady na temat formy i treści, twórcy i tworzywa. W sposób naukowy rozprawia o artystycznej oprawie rejsowego wieczorku. Zwolennik wielkiej sztuki i wielkich przedsięwzięć. Tradycjonalista. Teoretyk w każdej dziedzinie. Potrafi nawet w sposób naukowy wytłumaczyć swoją rezygnację z występowania w konkursie rejsu: “... nie mogę być jednocześnie twórcą i tworzywem.”. Lawirant. Bezbarwny stosunek do władzy. Nie umniejsza swoich zasług na rzecz budowy wspólnoty rejsowej.
Przedstawicielem inteligencji jest także Kapitan (wojskowy stopień oficerski) grany przez Ryszarda Pietruskiego. Szkołę wojskową gdzie można było zdobywać stopnie oficerskie kończyło się wtedy gdy było się powiązanym z władzą. Formalista i inwigitator. Podczas rejsu pokazuje cały czas lekceważący stosunek do ludzi. Obowiązki jakie pełni także nie są jego priorytetem. Wykonuje je tylko na tyle na ile nie dostarczają mu wiele pracy. Woli spacer i szpiegowanie swoich podopiecznych, co pozwoli mu wykazać się przed zwierzchnikami, że dobrze wypełnia ich zalecenia. Stara się wszystko wiedzieć i widzieć. Skrupulatnie wypełnia jedynie ankiety na temat ludzi przybywających na statek (głównie jako pracownicy – Stanisław Tym wzięty za kaowca, ale dobrze by było wiedzieć także coś na temat pasażerów).
Ale oprócz tej prawdziwej inteligencji istniała równorzędnie warstwa ludzi, którzy nie szczycili się wysokim wykształceniem ale pozowali na ludzi obytych z nauką jak nikt poza nimi.
Tej warstwy społecznej trudno nie zauważyć. W “Rejsie” mamy jej licznych przedstawicieli. Jest wśród nich i inż. Mamoń oraz jego żona, i Poeta o nadmiernych ambicjach, śpiewak Józio i Sędzia – członek jury.
Inż. Mamoń (Zdzisław Maklakiewicz)– mianowany intelektualista, marzy mu się przynależność do inteligencji i śmie do niej pretendować. Sam o sobie mówi “umysł ścisły”. Jego pseudonaukowe wywody na temat sztuki, kina itp. są dla wielu atrakcją rejsu. Do kina chodzi tylko na zagraniczne filmy bo w polskich brakuje mu akcji, dialogów i puenty. Wypowiedzi formułuje w taki sposób, aby świadczyły o głębokich przemyśleniach i dogłębnej znajomości tematu. Posiada lekceważący stosunek do rzeczywistości wręcz “olewacki” i bardzo krytyczne spojrzenie na otaczający go świat. Perspektywa działania w kolektywie nie pociąga go, jest mu obojętne nawet wykluczenie z rady rejsu. Jest społecznie nieukierunkowany i niezasymilowany z grupą. Uważa się za indywidualistę, którego nie da się zamknąć w ramki rutyny i bezguścia, a tak na prawdę jego aspiracje nie są poparte wiedzą. Znudzony, zdegustowany atrakcjami rejsowymi nie jest nawet w najmniejszym stopniu zmartwiony, że wykluczono go z rady rejsu. Jego jedyną rozrywką jest picie piwa.
Poeta (Leszek Kowalewski)- wiedza wystarczająca do rozmów z inżynierem Mamoniem, nie wystarczająca aby zaimponować Profesorowi. Jego aspiracje sięgają wyżej niż jego umiejętności. Aby się popisać pozuje na jasnowidza i maga czytającego w ludzkich twarzach wierszem. Dystynkcja i umiarkowana elegancja nie rzucająca się w oczy. Ale na statku zasłynął z innych umiejętności. Donosiciel i zausznik kaowca. Jest tym, który wie komu i jak się podlizać i na kogo i gdzie donieść. Takich rzekomych kolegów w naszym społeczeństwie nie brakowało. Konfident mądry, przenikliwy, służalcy wobec tych właściwych, a wobec tych na których donosi miły i usłużny, aby zdobyć zaufanie swoich ofiar.
Śpiewak Józio (Janusz Kłosiński) – indywidualista, samotnik, nie przystosowany do życia w grupie. Nie posiadający żadnej wyrazistej osobowości właściwie bezbarwny, przemykający po cichu wśród ludzi. Nie umiejący wyrażać swoich opinii słusznych czy nie i nie posiadający daru przekonywania . Nawet własnego repertuaru nie potrafiący obronić czego wynikiem jest przesunięcie jego osoby do innej sekcji – sekcji gimnastycznej - w ramach organizowanego wieczorku.
Takich ludzi w społeczeństwie polskim nie brakowało. Byli jak cienie przemykający pod murami i bojący się odezwać aby nie zostać zakrzyczanymi. Łatwo było nimi manipulować i układać na potrzeby tworzonego scenariusza. Poczucie spełnionego obowiązku brało u tych osobników górę nad ich własnymi pragnieniami. Potrzeba spełniania się i samorealizacji nie była ich główną potrzebą działania. Ich dobrem było dobro kolektywu, a przynajmniej łatwo było im to wmówić i narzucić takie postępowanie w celu realizacji takich założeń.
Jest jeszcze jeden bohater “Rejsu”, o którym trzeba wspomnieć, a którego nie można zakwalifikować do żadnej z powyżej wymienionych grup. Po części jest to spowodowane tym, że jego wygląd wskazujący na permanentne spożywanie alkoholu powoduje nie możność powiedzenia jakim ten człowiek jest na prawdę. Z jego zachowania można tylko przypuszczać, że jest przedstawicielem klasy robotniczej, ale może ono także wskazywać na typowego “osobnika” z pod budki z piwem. Mowa tu o Sidorowskim granym przez Jana Himilsbacha. Sidorowski jest postacią pozującą na intelektualistę podobnie jak inż. Mamoń, ale nie bardzo mu to wychodzi. Małomówny, nie spierający się z “mądrzejszymi” tego rejsu. Poddający się modelowaniu przez jednostki mocniejsze. Pod dużym urokiem inż. Mamonia, ale potrafiący wyegzekwować swoje prawo do posiłku. Prosty robotnik, chcący dorównać wyżej od niego stojącym w hierarchii rejsowego społeczeństwa. Nie posiadający własnego zdania, ale potrafiący wtrącić swoje trzy grosze choćby miały nie mieć związku z wypowiedziami wyrażanymi przez pozostałych w danym momencie. Mętny wzrok i lekko przymrużone powieki dają efekt wrażenia jakby do niego nie wiele docierało inaczej mówiąc zamroczenia alkoholowego. Tacy ludzie przysłuchiwali się rozmowie na ogół nie wiele rozumiejąc o czym mowa, a i tak robili swoje nie przejmując się opinią publiczną. Nie bardzo poddawali się modelowaniu przez organa władzy ale też nie próbowali się jej narażać w rażący sposób. Drobne wykroczenia ( Sidorowski zostaje przyłapany w damskiej toalecie) na ogół nie niosą za sobą dla nich poważnych konsekwencji zarówno prawnych jak i obyczajowych. Dobroduszne spojrzenie powoduje, że ma on przyzwolenie ogółu. Tak widziano tę grupę podpierających dawne piwiarnie. Choć opinie na ich temat nie były zbyt pochlebne to spora część klasy pracującej chętnie przyjmowała ten styl życia za swój.
“Nie słyszałem piosenki, więc chcę powiedzieć parę słów na jej temat, bo wydaje mi się, że panowie tutaj chyba dość, przepraszam, mylnie interpretują treść tego, co panowie słyszeli, bo jeżeli.... Jeżeli ktoś u nas w tej chwili, na bieżąco, w konkretnych bardzo okolicznościach, jak teraz żyjemy, prawda, wszyscy tutaj w końcu gdzieś, i ktoś nagle śpiewa, że jest mu niedobrze, że nie ma konkretnego celu, w czasach, kiedy dookoła od celów jest aż... aż się mnożą te cele w ogóle, że jeden za drugim następuje, gdzie kolektyw obok kolektywu, gdzie ludzie są naprawdę wszędzie razem.......” - ta nowomowa kaowca dobitnie obrazuje nam założenia władzy co do pozycji i zadań jednostek ludzkich w ramach ogółu polskiej rzeczywistości ówczesnego okresu. “Rejs” jest dobrym przykładem na pokazanie realizmu przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych i stylów życia tamtejszych osobników pojedynczych i całej organizacji rejsowych wczasowiczów oraz jakim wyborem na swój wolny czas dysponowali.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
kapłan



Dołączył: 08 Sty 2006
Posty: 11
Skąd: z pracy

PostWysłany: Czw Lut 16, 2006 12:54 am    Temat postu: A co to ma być? Odpowiedz z cytatem

Znaczna część społeczeństwa żyła w tamtych czasach i musiała jakoś funkcjonować w tamtych realiach.
tylko krytykować teraz potraficie a nic dobrego zrobić nie możecie dla ludzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Gość






PostWysłany: Czw Maj 10, 2007 11:35 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Minęło 4 miesiące i zastanawiam się. czy Kapłan coś dokonał dla tzw. ludzi. Czy tylko zdołał napisać, że krytykowac umiecie, a nic nie robicie"?
Ciekawa historia, ale to nie REJS, ani nie Piwowski (zlustrowany).
Życie toczy się dalej o czasach PRL-owskich coraz mniej a ludzie (co niektórzy sięgają z sentymentu, (bo trudno się im znaleźć w teraźniejszości), a po prawdzie mamy już XXI wiek i trzeba się trochę przestawić. Życie toczy się dalej a nic się nie robi dla tych którzy będą. Trudno coś robić dla tych co byli jeżeli chcą dalej żyć w Rejsie?!
Narazie za następne 4 miesiące. Powodzenia.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Czw Maj 10, 2007 11:55 pm    Temat postu: dzisiejsi Mamoniowie Odpowiedz z cytatem

żeglują po Tamizie
Powrót do góry
Dordhs
Gość





PostWysłany: Pon Mar 29, 2010 6:00 pm    Temat postu: Mieć wolny czas czy spędzać wolny czas Odpowiedz z cytatem

bullshit... moim zdaniem. Porównując wyłącznie słub z wolnym związkiem to można powiedzieć, że jest on dla ludzi właśnie bojących się, chcących się zabezpieczyć. Wspólny majątek, obowiązki... i regułka, którą mozna sobie śpiewać do usranej śmierci "nie możesz mi tego czy tamtego zrobić bo ślubowałes przed Bogiem, przede mną, jesteśmy małżeństwem... pamiętasz?". Życie w wolnym związku to dla mnie troche większa opdowiedzialność, większe zaufanie. Nie ma oficjalnego zobowiązania, a szczerość, bycie w porządku wypływa z powodu wyłącznie uczuć jakimi się darzy drugą osobę a nie oficjalnego związania i zobowiązania wynikającego z tego faktu. Oczywiście nie twierdze, że w małzeństwie nie ma miejsca na uczucia, to nie tak... i równiez nie pisze, że słub jest zły a wolny związek dobry... to też nie tak :-
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Socjolog.pl Strona Główna -> styl życia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group