Socjolog.pl

[testoinwesto]

zawirowania na rynkach kapitałowych skłaniają do refleksji i różnych inicjatyw. Moja propozycja zmiany w rozliczeniach z fiskusem transakcji na GPW zmierza w kierunku innego traktowania inwestycji krótkoterminowych i długoterminowych. W pewnym uproszczeniu można przyjąć, że na pierwszych z nich akcjonariusze zarabiają głównie na ruchach spekulacyjnych w górę i w dół, na drugich zarabiają dzięki dywidendzie i mozolnym (opartym na fundamentalnych zasadach i nieliniowym) wspinaniu się wartości waloru w górę w miarę upływu czasu. Inwestorzy spekulacyjni w przeciwieństwie do dywidendowych są luźno związani z danym walorem i rynkiem. Jedni i drudzy są rynkowi potrzebni, choć ich role i motywy działania się nieco różnią i różnie mogą być postrzegane. W tym miejscu warto zaznaczyć, że ten sam inwestor z różnych powodów i w różnym czasie może przyjmować różne role. Chociażby z tego powodu bardziej uprawnionym wydaje się być podział na kategorie inwestycji niż kategorie inwestorów. W proponowanym przeze mnie rozwiązaniu zwiększyłbym pulę akcji imiennych notowanych na rynku "kosztem" akcji na okaziciela. Akcje imienne bowiem wydają się być mniej podatne na ruchy związane z zawirowaniami na rynkach, przez co pełnią funkcje stabilizujące i zabezpieczające. Przypomina to nieco zachowania żywiołów obserwowanych w przyrodzie i ich ofiar. Działania destrukcyjne, oczyszczające i stymulujące żywiołów choć dosięgają zazwyczaj wszystkich na danym terytorium, z różną siłą na nich wpływają, dzięki różnym konstrukcjom. Dlatego uzasadnionym wydaje się być inne podejście w wymiarze fiskalnym do inwestycji dywidendowych i spekulacyjnych. W żadnym wypadku nie chodzi o jakąś karę lecz inne rozliczanie z podejmowanych działań. A zatem akcje imienne w moim projekcie to akcje "dywidendowe" ("wytrwałe") , a akcje na okaziciela to akcje "spekulacyjne"("niecierpliwe").
Akcje imienne z powodów jak wyżej opodatkowałbym na dotychczasowych zasadach czyli podatkiem od zysków i zrezygnował z pobierania podatku od dywidendy. Akcje na okaziciela natomiast opodatkowałbym podatkiem obrotowym, pobieranym razem z prowizją maklerską przy każdej transakcji zakupu bądź sprzedaży waloru lub jego pakietu. Innymi słowy podatek obrotowy od akcji imiennych powinien działać tak jak prowizja maklerska. bez względu na rodzaj transakcji (zakup, sprzedaż) stanowić ułamkową część wartości przeprowadzonej operacji finansowej.

[Gość]

Realia w jakich funkcjonują obecnie rynki kapitałowe (s)prowadzą na manowce portfele inwestorów i gospodarek peryferyjnych. Jeśli nie wprowadzi się działań zapobiegawczych i osłonowych adekwatnych do pojawiających się wyzwań, cyklicznie będziemy doświadczać gwałtownych zjazdów w dół cen indeksów, przeciągających się okresów kwarantanny i mozolnego wspinania się do góry cen akcji. Rozczarowań i awersji do działań na rynkach kapitałowych. Garstka wygranych -nie koniecznie wywodzących się z terytorium naszego kraju nie zrównoważy szkód poniesionych przez całą rzeszę przegranych, wystraszonych i zdezorientowanych rodaków, których indywidualne porażki w konsekwencji przekładają się na porażkę nas wszystkich. Również będących u sterów władzy elit politycznych i gospodarczych, którym nie wiedzieć czemu wygodniej wcielać się w rolę kibica niż odpowiedzialnego za zachowania rynku regulatora.

[Gość]

Z przyjemnością pragnę poinformować zainteresowanych,że pomysł Testoinwesto by podatkiem obrotowym opodatkować operacje na GPW w pewnym sensie poparł minister finansów Rostowski. Według informacji podanej w TVN CNBC , po zwycięstwie PO w wyborach będzie dążył do opodatkowania obrotu na giełdzie podatkiem obrotowym. A może warto cały pomysł zawarty w wątku Testoinwesto wprowadzić w życie?

[testoinwesto]

Obecna sytuacja na rynkach kapitałowych wymaga nowego spojrzenia na teorie jakimi posługiwano się dotychczas w analizach zachowań rynków i ich uczestników. Pojawiają się wyzwania wcześniej nie odnotowane oraz próby uzdrawiania sytuacji (nie)sprawdzonymi w przeszłości metodami. To tak jakby zupełnie nowe szczepy wirusa grypy próbowano leczyć poprzednimi szczepionkami. Pierwszą rzeczą, którą należy wziąć pod uwagę to dynamika zmian zachodzących na rynku i w jego otoczeniu. Drugą to przepływ informacji, z wielością źródeł i ognisk zapalnych, motywami dystrybutorów dobrych i złych oraz tajemnych wieści przy znikomej odpowiedzialności za powielanie (nie)sprawdzonych komunikatów. Trzecią wielokulturowość uczestników rynku o różnym poziomie wiedzy, dostępie do informacji i odpórności na działanie mechanizmów rynkowych. Czwartą i być może najważniejszą jest to,że w dzisiejszej rzeczywistości zachowania podobne do tych jakie obserwuje się w tłumie nie wymagają fizycznego kontaktu, wystarczy kontakt wirtualny. Piątą jest techniczna możliwość puszczenia w ruch machiny decyzji bezrefleksyjnych napędzanych presją czasu i karmionych emocjami.

[mikroperspektywny]

analiza zmian notowań na giełdzie w okresie kilku(nastu) miesięcy dla określenia trendu wydaje się być dzisiaj mniej przydatna niż przed laty. Dynamika zmian notowań, ich skala, liczba i wielobiegunowość (zmienność) przesłanek je wywołujących w coraz krótszych okresach czasu oraz niecierpliwość (rozgorączkowanie) inwestorów sprawiają, że wielu z nich bardziej interesują i dotykają zmiany notowań akcji dokonywanych w ciągu dnia, a nawet godziny niż w ciągu tygodni, miesięcy czy lat. A zatem indukcja może okazać się bardziej uprawnionym sposobem postrzegania rzeczywistości rynkowej niż generalizacja, mikroperspektywa (migawka) bardziej miarodajna niż patrzenie krajobrazowe i w głąb (otchłań). Ważniejszy dla inwestorów wydaje się być widok z okna rozpościerający się w danym momencie i za chwilę niż w dłuższej perspektywie. Wpatrzeni w ekran inwestorzy są pochłonięci wychwytywaniem wspięć na palce i tąpnięć poszczególnych akcji oraz konsumowaniem bombardujących ze wszech stron ich uszy newsów, do tego stopnia, że głębsze analizy (prognozy) coraz mniej są im przydatne. A ponieważ coraz mniej są trafne i utrafione w czasie spływają po aktywnych inwestorach jak po żabach błoto.